
Wkurw jest Kobietą
To było popołudnie, bardzo ciepłe, od czasu do czasu tylko zacinało gradem. Stała za chlewikiem z pustaków, które teraz robiło za skład drewna i zapachów wędzonych kiełbas, wędlin i różnych wspomnień. Te ostatnie wybitnie upierdliwe, wyłaniały się nieproszone z uśpionych do tej pory czeluści, w tempie przyspieszonym, jakby jedno popędzało drugie…
domino te że we się k**** znalazło…
doprowadzając ją do takiego oto obrazka: ona, stos talerzy z biedronki po prawej i ściana z pustaków naprzeciw. Stopy wbite w ziemię, szczęki zaciśnięte. Strzał w powietrze obwieszczający start igrzysk wybrzmiał wraz z pierwszym talerzem, który jednak o centymetr minął róg budynku i jak ociężały od uprzejmości frisbee poszybował w trawę.
Rozjuszona tą bezczelnością chwyciła z pokaźnej kupki kolejny. Koncentracja, osadzenie w pozycji aż kurz osiadł na jej spodniach, błyskawice w oczach, zamach i brzęk tłuczonej porcelany, który nie sądziła, że będzie dla jej zmysłów niczym światowej klasy symfonia, krem de la krem i brile w jednym mmmmmm … prrrrroszę pani zapraszamy na ucztę… Tylko prrrrroszę się nie zdziwić jak się pani porzyga od …
… poczucia ogromu stłumionych emocji i niewyrażonych słów…
z impetem roztrzaskała kolejny talerz
… tych ugrzecznionych lat i godzin dopierd**** sobie…
… zastanawiania się co ze mną nie tak…
zimny talerz w dłoni
… i byciem miłą, żeby było ze mną tak…
latający talerz w kawałkach
… tych niezadanych pytań, choć wierciły w brzuchu i…
… niepełnych odpowiedzi, które paliły w gardle i zamykały serce na siebie…
… tego podporządkowania ch** wie KOMU?!…
krzyknęła i z wściekłością odwróciła się w stronę stracha na wróble, którego peleryna właśnie zatrzepotała na delikatnym wietrze.
***
Jaka ona kobieca! zachwycił się pustak Lukas.
Ciekawiło mnie ile jeszcze tego udomowienia, rozczulił się Bernard. Zerknął z ciekawością na mruczącą Melę. Przyjemnie mi, gdy ona tak trzaska pustaczka wymamrotała z uśmiechem.
***
… dość widzenia najpierw świata, a potem siebie…
wysyczała mu prosto w strachową buzię
… dość dawania się dymać!
Tirówka taranówka rozpędzała się
… dość rozdawania się!
Znak „zakaz zatrzymywania się”
… dość lekceważenia swoich uczuć!
… dość milczenia w nie lub tak, gdy to nie moje!
Sekunda postoju, bo czemu nie?!
… i to na własne życzenie!!
włos się zjeżył na jej głowie tak, że aż strach się wzdrygnął.
***
Pięknie wygląda westchnął Bernard.
I ta jej rubinowa suknia rozmarzyła się Mela.
Taniec taki, że wszelkie ramy mogą się w końcu puścić przytaknął Lukas.
***
Z gracją wrzuciła luz i spokojnie patrząc strachowi prosto w guzikowe oczy wyszeptała
… oto czas… na wyrażanie siebie.
Jej wilcza rzęsa zalśniła.
Oto czas na rozkwitanie, zawtórowały Lukas, Mela i Bernard.
Trochę ugniotła, zamknęła i wzięła pod pachę wstyd, winę, stratę, pogardę, a pod drugą żal, mściwość, odrzucenie, oszustwo i tak obdarzona przeszłością zatańczyła do życia.

